„Sportsmenki”. Portrety pierwszych polskich olimpijek, medalistek, rekordzistek
7 października, 2020
Opowieść o mężczyźnie, który zapragnął okiełznać naturę. „Szarlatan” już w kinach
9 października, 2020

Miłosna obsesja i pułapki własnego umysłu. Premiera „Werthera” w Operze Narodowej

Jasin Rammal-Rykała, Jerzy Butryn, Sylwia Olszyńska, Stanislav Kuflyuk, Jacek Ornafa, Irina Zhytynska i Piotr Beczała (fot. mat. pras.)

Kiedy powieść Johanna Wolfganga Goethego „Cierpienia młodego Werthera” ukazała się w 1774 roku, czytelnicy zachwycili się historią poety samotnika, idealistycznie zakochanego w kobiecie związanej z innym mężczyzną. Nieszczęśliwego romantyka–samobójcę naśladowało wielu młodych ludzi i wzniosłym gestem odbierali sobie życie. Miłosny trójkąt pomiędzy Charlotte, Wertherem i jego rywalem Albertem nie stracił na aktualności. Minęło ponad sto lat, a całą historią zainteresował się francuski kompozytor Jules Massenet, który postanowił zmierzyć się z romantyczną historią w operowej odsłonie. Pracę nad librettem podjęli się Édouard Blau, Paul Millet oraz Georges Hartmann. Inscenizację na deskach Teatru Wielkiego – Opery Narodowej reżyseruje Willy Decker, która obok „Elektry” oraz „Don Carlo”, będzie jego trzecim spektaklem operowym, zaprezentowanym warszawskiej publiczności.

W przeciwieństwie do pierwowzoru, Charlotte kochając Werthera wybiera praktycznego Alberta, zgodnie z wolą zmarłej matki. Werther, który wierzy w wieczną miłość (l’amour eternel), pragnie umrzeć. Charlotte nakazuje mu opuszczenie okolicy na pół roku, do Bożego Narodzenia. Nie może jednak o nim zapomnieć, czyta jego listy, a gdy ukochany nagle przybywa, nie potrafi ukryć miłości. Kulminacyjnym momentem jest akt III: konfrontacja uczuć kochanków w momencie lektury wierszy Osjana, ujętych przez kompozytora w piękną arię Werthera – „Pourquoi me réveiller”.

Przykuwa akt IV, w którym ciężar opowieści przenosi się na Charlotte, z jej wspaniałą mezzosopranową partią. Scena śmierci Wertera rozgrywa się przy dźwiękach kolędy. Umiera w ramionach Charlotte, a ona oddaje mu pocałunek, którego wcześniej małodusznie poskąpiła. „Pozwól twojej duszy rozpuścić się w moim sercu” – to ostatnie słowa ich duetu, który wyciska łzy z oczu.

Iryna Zhytynska podczas próby scenicznej w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej (fot. Adam Kozal)

Obsada i twórcy

Niemiecki reżyser Willy Decker skupia się na psychologicznych aspektach miłosnej obsesji i zamknięciu w pułapce własnego umysłu. Minimalistyczna scenografia Wolfganga Gussmanna tworzy idealne ramy dla mocno emocjonalnej fabuły. Wyraźne kolory, na początku niebieski i żółty determinują scenografię. Są one powtarzane w kostiumach.

Partię Werthera zaśpiewa tenor Piotr Beczała, który kreował już tę rolę w Barcelonie. Partneruje mu Iryna Zhytynska, związana z Operą Wrocławską, występująca w madryckim Teatro Real, wiedeńskim Theater an der Wien i Finnish National Opera. Obok Beczały w roli Werthera wystąpi Leonardo Caimi, który występuje w Teatro Verdi w Busseto, Teatro Petruzzelli w Bari oraz Teatro dell’Opera w Rzymie. W obsadzie znaleźli się także: Stanisław Kuflyuk (Albert), Sylwia Olszyńska (Sophie), Jerzy Butryn (Le Bailli), Jacek Ornafa (Schmidt), Jasin Rammal-Rykała (Johann), Igor Buczyński (Bruhlmann) i Katarzyna Ćwiek (Kathchen). Dyrygować będzie Patrick Fournillier.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *