Daniel jest artystą, katolikiem i aktywistą. Domy w rodzinnej miejscowości ozdobione są jego imponującymi malowidłami, rzeźby trafiają na cenione wystawy w Warszawie, a instalacje w rodzaju podświetlonej i pozdrawiającej głosami mieszkańców kapliczki służą lokalnej wspólnocie. Jego znakiem rozpoznawczym jest bluza ozdobiona tęczowymi elementami.
Jako głęboko wierzący katolik, Daniel angażuje się w sprawy duchowe. Mężczyzna uważa, że kościół nie powinien być miejscem wykluczenia, a w jego wspólnocie jest miejsce dla każdego bez względu na światopogląd i osobiste wybory. W wyniku dramatycznych wydarzeń Daniel decyduje się na wzięcie udziału w odważnej walce w obronie swoich idei i postanawia rozprawić się z homofobią mieszkańców rodzinnej miejscowości.
Wykluczony na wsi i w Kościele
– Przeglądam się w tym filmie jak w lustrze. Bohater jest wykluczony ze względu na przynależność do grupy LGBT+ zarówno na wsi, jak i w Kościele. Z kolei wielkomiejskie środowisko artystyczne, do którego również należy, dystansuje się do jego głębokiej wiary i zaangażowania w protesty chłopskie. Dla Łukasza Rondudy bardzo ważne było ukazanie tych sprzeczności – mówi Daniel Rycharski.
Jego sztuka łączy w sobie wszystkie elementy złożonej tożsamości i jest aktualnym komentarzem do dialogu pomiędzy różnymi grupami społecznymi. Jest również ważnym głosem w trwającej obecnie dyskusji na temat trudnej sytuacji młodzieży nieheteronormatywnej w naszym kraju. Stanowiło to inspirację dla Łukasza Rondudy, reżysera i współscenarzysty „Wszystkich naszych strachów”. – Na ekranie pokazujemy kilka różnych światów, istotnych w toczonych obecnie dyskusjach. Daniel mógłby być pomostem pomiędzy skonfliktowanymi światami, walczy o dialog, ale rzeczywistość skazuje go na samotność – podkreśla reżyser nagrodzonych na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie produkcji „Performer” i „Serce miłości”.