Wolność nie jest dana na zawsze. Nad wyraz współczesne „Wyzwolenie” w Polskim
29 stycznia, 2019
Co by było, gdyby? „Zwrotnice dziejów. Alternatywne historie Polski”
30 stycznia, 2019

„Kilka fajnych powiedzonek i jedna zabawna scena”. Ilona Łepkowska o „Miszmaszu”

Cała ekipa filmu „Miszmasz, czyli Kogel-Mogel 3” na premierze (fot. mat. pras.)

Na ten film widzowie czekali aż 30 lat. Trzecia część kultowego „Kogla-Mogla”, zatytułowana „Miszmasz” jest już w kinach. Scenariusz, podobnie jak dwóch poprzednich, napisała Ilona Łepkowska, która nie ukrywa, że w związku z premierą towarzyszy jej duży stres. – Świadomość, że powinnam powtórzyć sukces sprzed lat jest dużym obciążeniem, bo to naprawdę niełatwe. Wszystko w rękach publiczności – mówi scenarzystka. To, co na pewno udało się twórcom, to odtworzenie w większości dawnej obsady z Ewą Kasprzyk, Zdzisławem Wardejnem i Grażyną Błęcką-Kolską na czele. Do nich dołączyli młodzi aktorzy, m.in. Aleksandra Hamkało czy Nikodem Rozbicki. Portalowi Kultura wokół Nas Ilona Łepkowska opowiedziała o tym, w czym tkwi fenomen tego filmu oraz jak zareagowali aktorzy na propozycję wzięcia udziału w trzeciej części „Kogla”.

Rozmowa z Iloną Łepkowską, autorką scenariusza do wszystkich części kultowego filmu „Kogel-Mogel”. Po 30 latach do kin trafiła właśnie jego trzecia odsłona zatytułowana „Miszmasz, czyli Kogel-Mogel 3”. W czym tkwi fenomen filmu „Kogel-Mogel”?

Myślę, że przede wszystkim w dobrych dialogach, które się pamięta. To się bardzo udało w dwóch pierwszych częściach, te 30 lat temu. Moim zdaniem, kultowość powstaje na styku między filmem a publicznością. Scenarzysta i twórcy już nic do tego nie mają, to jest albo tego nie ma. Czasem kultowymi stają się filmy, które wcale nie mają wielkiej popularności na początku, a potem dopiero „dojrzewają”. Trochę tak też było w przypadku „Kogla-Mogla”. Dopiero po kilku latach okazało się, że coś fajnego w scenach czy dialogach chwyciło i zostało w ludziach.

Jeśli teraz, choć kilka zdań z nowego filmu, zostanie też zapamiętanych, to będę się bardzo cieszyła. Myślę jednak, że osiągnięcie takiej popularności, jaką miały dwie pierwsze części będzie bardzo trudne. Dzisiaj jest i większa konkurencja i widzowie mają większe oczekiwania. Ta świadomość, że powinnam powtórzyć sukces sprzed lat jest dużym obciążeniem, bo to naprawdę niełatwe. Na razie po prostu chciałabym, żeby to był fajny film, a co się wydarzy potem, nie wiem,  wszystko w rękach publiczności.

Ewa Kasprzyk w filmie „Kogel-Mogel” sprzed 30 lat (fot. mat. pras.)

Poprzeczka została wysoko zawieszona. Czy ma Pani świadomość, jak bardzo ludzie czekają na trzecią część?

Mam, ponieważ od kilku lat mam Facebooka. Uciekałam od tego, ale jak napisałam powieść, to wydawnictwo założyło mi profil. Gdy skończyłam pisać scenariusz, to informacje poszły w świat. Wtedy rozwiązał się worek z pytaniami, oczekiwaniami, także z zachwytami, że będzie trzecia część. Pojawiły się też oczywiście stwierdzenia typu: „a po co to kontynuować” albo „zawsze tak zrobią, że muszą ciągnąć coś na siłę”. Mam więc świadomość, że są oczekiwania, ale i wątpliwości, czy było sens to robić. Na pewno towarzyszy mi w związku z tym duży stres.

Ewa Kasprzyk jako Barbara Wolańska w filmie „Miszmasz, czyli Kogel-Mogel 3” (fot. M. Gostkiewicz)

W jakim momencie i okolicznościach poznajemy znanych i lubianych bohaterów?

„Galimatias”, czyli druga część „Kogla-Mogla” skończył się tym, że Kasia, bohaterka grana przez Grażynę Błęcką-Kolską mówi, że jest w ciąży. To, jak wszyscy pamiętamy, bardzo jej nie pasowało, bo chciała wrócić na studia. Ten fakt został jednak na ekranie zarejestrowany, więc wiemy, że ma prawie 30-letnie dziecko. Trzecią część zaczynamy więc w momencie, kiedy jej syn Marcin, grany przez Nikodema Rozbickiego, po kilkuletnim pobycie u ojca przyjeżdża do domu rodzinnego, do mamy i babci. Aktor grający jego ojca, czyli Dariusz Siatkowski nie żyje, ale filmowy tata mieszka w Holandii. Marcin wraca z pomysłem na biznes, który jest nie całkiem legalny. Jego matka, czyli Kasia, martwi się, że chłopak nie skończył studiów. Babcia, jak to babcia tłumaczy go, bo jest według niej biednym, zestresowanym dzieckiem, a chłopcy do tego przecież później dojrzewają.

Z kolei państwo Wolańscy, których małżeństwo było dosyć… specyficzne, dwadzieścia parę lat temu przeżywali kryzys. W wyniku jego łagodzenia przyszła na świat córka Agnieszka, która teraz zalicza kolejny kierunek studiów. Jest zdecydowanie bardziej podobna z charakteru do taty, a praca jej mamy, czyli coaching seksualny trochę ją krępuje i stresuje. Barbara Wolańska, grana oczywiście przez Ewę Kasprzyk tym się nie przejmuje, bo przecież nigdy niczym się nie przejmowała. Z kolei ich starszy syn – Piotruś uciekł z domu przy pierwszej nadarzającej się okazji w ramiona starszej od siebie, zamożnej restauratorki, która jest dla niego bardzo dobra, kocha go i pozwala mu na wszystko. Chciałaby, żeby nie wychodził z domu, bo jak wyjdzie, to jeszcze sobie kogoś znajdzie. Jemu taka sytuacja bardzo odpowiada.

Rodzina Wolańskich, choć liczniejsza, to w trzeciej części filmu przeżywa kryzys (fot. M. Gostkiewicz)

Jak wiadomo Ilonie Łepkowskiej się nie odmawia, dzięki czemu udało się Pani zgromadzić wielu aktorów ze starej ekipy, a do tego dołączyli jeszcze młodzi bohaterowie. Jak reagowali aktorzy na propozycję wzięcia udziału w trzeciej części „Kogla”?

Wszyscy zareagowali bardzo dobrze, nawet ci, którzy w dwóch poprzednich częściach grali zupełnie epizodyczne role, też bardzo chętnie zgodzili się wystąpić. Żałuję, że nie było z nami Pani Stanisławy Celińskiej, której bardzo podobała się rola Goździkowej napisana dla niej, ale względy zdrowotne nie pozwoliły jej zagrać. Zastąpiła ją, moim zdaniem bardzo dobrze, pani Małgorzata Rożniatowska. Mąż jest ten sam, czyli Paweł Nowisz. Goździkowie, czyli sąsiedzi młodych państwa Zawadów są tutaj najbardziej zwariowanymi bohaterami tego filmu. To wbrew myśleniu, że zawsze młodzież jest szalona.

Szkoda oczywiście, że nie ma już z nami pana Jerzego Turka, bo on wnosił niesamowity charakter takiego chłopa mędrca, z dziada pradziada. Drugiej takiej postaci niestety nie mieliśmy. On nie żyje, więc i jego postać jest nieobecna na ekranie.

Anna Mucha i Nikodem Rozbicki w filmie „Miszmasz, czyli Kogel-Mogel 3” (fot. M. Gostkiewicz)

Widzowie dostaną dużą dawkę humoru, energii?

Mam taką nadzieję, bo przecież pisałam to jako komedię. Film widziałam, ale nie potrafię jeszcze powiedzieć, jak to się wszystko udało, ale mam nadzieję, że nieźle. Na pewno jest kilka fajnych i zabawnych powiedzonek, a także co najmniej jedna scena, przy której wszyscy się zaśmieją w kinie. Oglądałam to w towarzystwie kilku osób, które znały scenariusz i ryknęliśmy wszyscy śmiechem w tym momencie. Myślę, że widzowie też się zaśmieją. Obiecuję więc, że będzie przynajmniej jeden taki moment!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *