„Życie, bierz mnie”. Pierwsza kompletna biografia legendarnego Andrzeja Zauchy
10 października, 2021
Jeden z najważniejszych filmów roku. Obsypany nagrodami „Nomadland” już na DVD
13 października, 2021

Idealista, rebeliant, przyjaciel. „Ucieczka do wolności” Jana Lityńskiego

Jan Lityński pozostawił świadectwo wielkiej odwagi (fot. arch. rodzinne)

Działacz, polityk, opozycjonista. Świadek kluczowych wydarzeń w historii Polski. Więzień polityczny skazany za udział w protestach marca ’68. Człowiek, który walczył w obronie swojego kraju, a potem z wiarą współtworzył go na nowo. Autorytet. Ostatnie lata życia Jan Lityński poświęcił pisaniu. „Ucieczka do wolności” to niezwykle szczera i intymna, błyskotliwa i pełna niuansów autobiografia człowieka, który całe życie poświęcił innym. Świadectwo niegasnącej odwagi i determinacji w walce o lepsze jutro. Prace nad książką przerwała tragiczna śmierć Jana Lityńskiego w lutym 2021  roku. Autorem jej okładki jest Wilhelm Sasnal. 

W zimowe niedzielne popołudnie 2021 roku Fryderyk, ukochany pies Jana Lityńskiego, wbiega na zamarzniętą Narew. Nagle załamuje się pod nim lód. Jan Lityński rusza mu na pomoc. Tonie. Jego nagłej tragicznej śmierci nikt nie mógł się spodziewać. Zakończyła ona pewien rozdział w historii.

26 września podczas uroczystości „Wolność kocham i rozumiem: Jan Lityński i Komitet Obrony Robotników” na skrzyżowaniu al. „Solidarności” i ul. Towarowej odsłonięto mural Jana Lityńskiego autorstwa Bruno Neuhamera.

Fragment książki

Tak więc po raz pierwszy znalazłem się w Pałacu Mostowskich. W biurze przepustek pojawił się wezwany przedstawiciel władzy i zaprowadził mnie na drugie albo trzecie piętro, gdzie posadzono mnie na twardym krześle przed obliczem tkwiącego za biurkiem funkcjonariusza. Pałac Mostowskich to długie ponure korytarze rozchodzące się w kilka stron od klatki schodowej, zabezpieczonej tak, by nikomu nie przyszło do głowy przeskoczyć przez poręcze. Dojście do pokoju przesłuchań, mijanie zafrasowanych milicjantów robiło wrażenie na każdym wezwanym na przesłuchanie. „Patrzcie, na co się porywacie” – takie miało być przesłanie dla opozycjonistów. W pokoju przesłuchań stała jedynie szafa, biurko i krzesło dla przesłuchiwanego. Zaczęło się wypytywanie. Nie trwało długo. 

Opowiedziałem, że byłem z kolegami w Kampinosie, ot tak, na wypoczynkowej wycieczce, a ich nazwiska wyleciały mi z głowy. Chodziliśmy po lesie, bo głównie po to tam pojechaliśmy. Rozmów również nie pamiętałem, lecz na pewno nie dotyczyły one spraw politycznych. I takie zeznanie podpisałem, po czym zostałem odprowadzony do wyjścia.

Oczywiście byłem zadowolony z przebiegu przesłuchania, a także z siebie. Sprawdziłem się. Udało mi się powiedzieć to, co chciałem. Kiedy przesłuchujący porucznik pytał mnie o nazwiska, wykazywałem się amnezją. To był pierwszy raz i na dodatek udany. 

Na uczelni wszystko zaczęło pędzić. Uniwersytet, już rozpolitykowany w latach poprzednich, stał się miejscem walki politycznej. Władze partyjne zdecydowały się dać odpór wrogim knowaniom. 

O autorze

Jan Lityński (1946-2021) to polski polityk, działacz i publicysta. Współzałożyciel Komitetu Obrony Robotników. Uczestnik wydarzeń marcowych w 1968 roku i obrad Okrągłego Stołu. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *