Śmiertelna pułapka i szansa na ocalenie. Nierówna „Wojna (toczona) w kanałach”
16 maja, 2019
Fascynujące losy autora „Władcy pierścieni” i „Hobbita”. Film „Tolkien” już w kinach
17 maja, 2019

2 miliony dzieci zrobiły 10 milionów dobrych uczynków. Polska „Niewidzialna ręka”

Historia opisana przez Macieja Wasielewskiego w książce „Niewidzialna ręka” wydarzyła się w Polsce (fot. Robert Pastryk)

Pod koniec lat 50. XX wieku Polskę od gór do morza regularnie zalewa fala zagadkowych dobrych uczynków. Płoty same się naprawiają, pola koszą, a schody odśnieżają. Wszystko to pod tajemniczym znakiem odbitej dłoni z inicjałami N.R. Wyjaśnia je książka Macieja Wasielewskiego, zatytułowana „Niewidzialna ręka”. Za akcją dobrych uczynków stał Maciej Zimiński, redaktor popularnego w PRL-u czasopisma „Świat Młodych”. W siermiężnych czasach udało mu się dotrzeć do setek tysięcy dzieci i rozbudzić w nich chęć bezinteresownego pomagania innym. Ta książka to nie tylko próba przypomnienia człowieka odpowiedzialnego za niemal 10 milionów bezinteresownych dobrych uczynków, dobrego ducha tysięcy polskich dzieci, autora pierwszych polskich programów edukacyjnych. To również walka o jego dobre imię oraz historia zmieniających się układów i wpływu polityki na pojedyncze losy zwykłego człowieka.

Najpierw jednak dzieci giną. Pewnego lipcowego dnia do domu nie wraca trójka dzieciaków z kieleckiego Baranówka. Szuka ich cała okolica, a po kilku dniach cały kraj. Nagłówki w gazetach informują o największej akcji poszukiwawczej w powojennej Polsce. W prasie i w życiu ludzie ścigają się w wymyślaniu nowych teorii. Donosy przychodzą z całego kraju. Milicja sprawdza ponad siedemdziesiąt zaistniałych hipotez: rozkopuje piwnice, zatrzymuje czyichś sąsiadów podejrzanych o handel dziećmi, deportuje nawet jednego Greka.

Po siedmiu miesiącach ciała dzieci odnajduje przypadkowo woźnica, a właściwie jego koń, który uparcie nie chce odejść od pryzmy piachu nieopodal bloku, w którym mieszkały dzieci. Finał tej tragicznej historii staje się impulsem dla Zimińskiego. Chce wykorzystać zasięg i potencjał popularnego magazynu, w którym pracuje. Dzieciakom, które bezpańsko wałęsają się po powojennych, często zrujnowanych miastach i wsiach, chce znaleźć cel i zajęcie.

Pomoc „Niewidzialnych Rąk”

Zaczyna od historii o wodzach indiańskich, o duchach i o diabłach. Ostatecznie wymyśla i wprawia w ruch machinę „Niewidzialnej Ręki”. Relacje o swoich osiągnięciach nadsyłają Włóczykije, Sokole Oka, Wielcy Wodzowie i Czarne Stopy. Codziennie setki listów napływa do redakcji. O skali i sile oddziaływania akcji dowiadują się redaktorzy polskiej telewizji. O dokonaniach „Niewidzialnych Rąk” może w końcu usłyszeć cała Polska. Co tydzień telewidzowie śledzą w napięciu relacje z Centralnej Bazy Niewidzialnych. W studiu atmosfera konspiracji i tajemnicy. Prowadzący niczym dowódca wywiadu stoi w półmroku. Niewidzialni to jego sztab. Z ekranów zachęca do „ruszania do akcji” i znajduje odzew.

Najbardziej efektywna i wyjątkowa pomoc wydarzyła się w Zagórzanach niedaleko Gorlic. 13-letni chłopiec metodą niewidzialnych przekonuje ponad 40 osób do przygarnięcia na czas ferii dzieci z pobliskiego Domu Dziecka. Akcją żyła cała Polska. Dziś wiadomo, że niektóre z nich znalazły potem domy stały. Wiadomo też, że obecnie nie udałoby się już tego powtórzyć. Spróbował autor książki, który odnalazł Antoniego – Niewidzialnego z Zagórzan. Bolesne rozczarowanie przeżył też sam Maciej Zimiński. Po latach pracy jako naczelny redakcji oświatowych, po zmianie ustroju, odszedł w zapomnienie.

Autor książki Maciej Wasielewski drugi z lewej (fot. Robert Pastryk)

Był Zimiński, jest Owsiak

„Niewidzialna ręka” to przeplatana opowieść, w której trudy powojennej rzeczywistości zestawione są ze współczesnym konsumpcyjnym podejściem do świata i ludzi. To niestety gorzka konkluzja, że akcja Niewidzialnych możliwa była tylko w tamtych czasach i okolicznościach. Dziś nikt nie chce być niewidzialny. Choć tli się światełko nadziei i widział to sceptyczny na starość Zimiński. Światełko co roku z wielu miast Polski wysyłane jest do nieba. Niewidzialni stali się widzialni, a na ich czele stoi teraz Jerzy Owsiak. Zatem chęć pomocy pozostała. I to jest chyb najlepszy i najważniejszy skutek akcji Zimińskiego.

Maciej Wasielewski, nauczyciel akademicki, autor książki „Jutro przypłynie królowa”, a także współautor „81:1. Opowieści z Wysp Owczych”, a także antologii reporterskich: „Mur. 12 kawałków o Berlinie” i „Obrażenia. Pobici z Polską”. Prowadzi zajęcia w Polskiej Szkole Reportażu, a także uczy na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *